Chciałem trochę dorobić, bo jako student utrzymywany z dotacji rodziców co prawda nie głodowałem, ale też ciężko mi było odłożyć grubszą gotówkę. Zależało mi też na tym ze względu na bliski koniec studiów. Poza tym nie chciałem już dłużej na nich żerować.

Moje wrażenia z rozdawania ulotek

ulotki dla firm z BydgoszczyMoim głównym problemem było to, że studiowałem dziennie i bałem się stałego zobowiązania. Mój plan zajęć był teoretycznie ustalony, ale co chwilę coś się zmieniało, mieliśmy dodatkowe zajęcia, czy kolokwia poza godzinami ćwiczeń. Szukałem różnych zleceń w internecie, próbowałem wypełniać ankiety, ale niestety opinie o nich były prawdziwe – zanim uzbierałbym ich odpowiednią ilość minęłyby chyba lata. Ostatecznie wybrałem starą dobrą opcję i zacząłem roznosić ulotki dla firm z Bydgoszczy. Miałem tyle szczęścia, że tego roku wiosna przyszła wcześnie, bo moim pierwszym zleceniem było stanie przed supermarketem. Zawsze jak tamtędy przechodziłem, współczułem tym osobom stojącym po kostki w śniegu przez kilka godzin tylko po to, żeby zarobić kilkadziesiąt złotych. Po tym jak, szczerze mówiąc, przehulałem część swoich oszczędności jeszcze z liceum, nauczyłem się doceniać każdą kwotę. Najtrudniejszą częścią tej pracy była nuda i poczucie, że czas ciągnie się w nieskończoność. Pół biedy, jeśli akurat przechodzili obok mnie ludzie i miałem, co robić, ale bywały momenty, że wszyscy znikali i kręciłem się tylko w kółko nie mając pomysłu, co ze sobą zrobić. Nie mogłem też zrobić sobie przerwy, bo w losowych momentach czasem ktoś nas sprawdzał z okien siedziby firmy, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy.

Udało mi się zarobić trochę gotówki, ale przyznam, że ta praca mnie męczyła. Nie chciałbym tego robić przez całe życie. Postanowiłem, że następnym razem spróbuję z inwentaryzacją. Przynajmniej nie będę tracił całego dnia, a jedna zarwana noc raz na jakiś czas mnie nie zabije. I chwała moim rodzicom za to, że mnie posłali na studia na kierunek, po którym będę miał ciekawą, dobrze płatną pracę.