Chciałam się dzisiaj z Wami podzielić na blogu ciekawym zawodem jakim jest weterynarz. Jeżeli ktoś z Was jeszcze nie wie kim chce zostać lub się waha, uwielbia zwierzaki to może przekona się że warto pomagać tym słodkim pacjentom.
Opieka weterynaryjna w toruniu i nowa znajomość
Mój chłopak mieszka w miejscowości Toruń. Lecznica weterynaryjna należy do jego rodziców. Od małego miał kontakt ze zwierzakami nie tylko w domu ale często też przesiadywał u rodziców w pracy. Leczenie zwierząt stosował na swoich pluszakach. Wzorował się na swoich rodzicach używając przy tymczasem bardzo skomplikowanych słów i nazw zabiegów. Klinika weterynaryjna była otwarta tylko w tygodniu. Często jednak również w weekendy zjawiali się potrzebujący pacjenci. Lecznica weterynaryjna znajdowała się w tym samym miejscu gdzie dom mojego chłopaka. Oczywiście klinika weterynaryjna miała osobne wejście. Chłopak poszedł w ślady rodziców. Również został weterynarzem. Dzięki temu się poznaliśmy. Pewnego dnia gdy wracałam do domu z pracy zobaczyłam w parku pieska. Wyglądał jakby się zgubił. Nie chciał do mnie podejść ale udało mi się go do siebie przekonać. Ponieważ był bardzo mały wzięłam go na ręce i pojechałam do lekarza. Lecznica weterynaryjna była nie daleko parku. Ponieważ było już po osiemnastej, zadzwoniłam na podany numer i zapytałam się czy jest jeszcze możliwość żeby skorzystać z pomocy. Opieka weterynaryjna w Toruniu była udzielana po siedemnastej tylko w nagłych wypadkach. Wyjaśniłam, że pieska znalazłam w parku, że wygląda jakby był osłabiony i że chciałabym znaleźć jego właścicieli.
Wyszedł do mnie chłopak, który mi pomógł i robi to do dzisiaj. Zbadał dokładnie zwierzaka, nie wziął ode mnie żadnych pieniędzy. Piesek nie miał obroży. Zatrzymałam pieska u siebie póki nie znajdzie się jego właściciel.