Jestem nauczycielką w niewielkiej, wiejskiej szkole podstawowej. W przeciwieństwie do maluchów z większych miast nasi uczniowie nie mają możliwości uczestniczenia w rozmaitych zajęciach pozalekcyjnych, gdyż wymagają one dojazdów do pobliskiej, większej miejscowości.
Dzieci interesowały nawet agregaty chłodnicze
Zajęci pracą w gospodarstwach rodzice rzadko są w stanie dać swoim dzieciom taką możliwość, dlatego staramy się, aby zajęcia szkolne zapewniały dzieciom możliwie największą ilość atrakcji. Każda wycieczka to dla moich uczniów ogromna atrakcja. Kilka tygodni temu udało nam się zorganizować wycieczkę do fabryki lodów. Radość dzieci trudno jest opisać w prostych słowach. Z entuzjazmem dotarliśmy czterdziestoosobową grupą do bram fabryki. Pracownicy otworzyli przed nami drzwi chłodnicze, a my poczuliśmy się niczym w bajce. Kolorowe, pięknie pachnące owocami soki przelewały się między pojemnikami wyposażonymi w liczne urządzenia chłodnicze. Słyszeliśmy dźwięki wydawane przez agregaty chłodnicze i obserwowaliśmy, jak płynne, słodkie substancje zamarzają przybierając rozmaite kształty. W następnym pomieszczeniu lody umieszczane były w wafelkach lub na patyczkach, zalewane gęstą czekoladą lub barwnymi polewami. Dzieciom, ale i opiekunom ślina napływała do ust na ów bardzo apetyczny widok. W ostatniej hali produkcyjnej lody pakowano w szeleszczące papierki. Dzieci z pewnym rozczarowaniem obserwowały, jak kolejne kartony słodkich przysmaków znikają we wnętrzu chłodni. Jednak nasi gospodarze nie zawiedli małych gości. Po opuszczeniu miejsca produkcji czekał na nas wspaniały, lodowy poczęstunek. Radość na twarzach dzieci na długo pozostanie mi w pamięci.
Mam tylko nadzieję, że nie przepłaciły tej lodowej uczty bólem brzucha, bo rodzice mogliby nam nie wybaczyć takiego przebiegu wycieczki.
Polecamy: www.technoblock.com.pl